Ostatnio sporo się dzieje.. praca, koniec roztrenowania, zbliżająca się zima, Święta itd. W ostatnim czasie z racji charakteru mojej pracy mam okazję spotykać się z osobami zajmującymi się na co dzień branżą sportową. Uczestniczyłam też w biegowych Andrzejkach na Babiej Górze i kilku innych eventach.
Zauważyłam, że mój akces do zespołu Salomon Suunto został bardzo fajnie przyjęty, ale zdziwił mnie… bardzo zdziwił jeden fakt. Coraz częściej zadawane są mi pytania dotyczące planowania obozów, startów oraz treningów. Znajomi, inni biegacze pytają czy przynależność do zespołu daje mi możliwość wyboru zawodów, obozów i czy teraz skupiam się wyłącznie na treningu…
To jest bardzo miłe, że pytacie, więc postanowiłam napisać kilka słów o tym jak to wygląda na co dzień.
Wejście do Salomon Suunto team to dla mnie duże wyróżnienie o czym już nie raz mówiłam, niemniej jednak życie dalej płynie tak jak było to do tej pory.
Wstaję rano, robię sobie jakiś krótki rozruch (20 min) ćwiczeń w domu, później jadę do pracy (zmieniłam pracę więc już teraz autem, a nie tak jak to było do tej pory rowerem), wracam z pracy i idę na trening. Zawsze jest już ciemno, więc najczęściej wybór jest jeden: jakiś bieg wzdłuż Wisły lub siłownia. Po treningu oczywiście rozciąganie, rolowanie i robi się nagle 21.00, więc czas przygotwać obiad na kolejny dzień, coś tam poklikać na komputerze i jest prawie północ więc czas do łóżka 🙂
W piątki zapominam o jakiejkolwiek aktywności, bo kiedyś trzeba zrobić pranie i posprzątać swoje 4 kąty 😉 Soboty i niedziele staram się spędzić w górach, tak jak to było do tej pory.
Jeśli chodzi o treningi to poświęcam na nie tyle czasu ile mam, czyli jednego jest to godzina, innego znajdą się 2 godziny na trening. Na razie biegam i czekam z niecierpliwością na zimę żeby w końcu założyć ski-toury i wyruszyć w góry!
Biegać zaczęłam troszkę więcej, tzn staram się wyjść na trening biegowy 3 razy w tygodniu, a nie 2 jak to było do tej pory. Czy przyniesie to jakiś efekt, to się okaże w przyszłym sezonie 🙂 Poza tym nie zapominam przynajmniej raz w tygodniu o basenie, od czasu do czasu jakiś spinning itp.
A co do tych pytań dotyczących obozów, startów itp. to powiem tak. Jeśli sobie zarobię, zdobędę środki na wyjazdy, a w pracy dostanę urlop to wtedy tak, chętnie pojadę tu i tam 🙂 W głowie mam już plan i zastanawiam się teraz jak go zrealizować.
Krótko, ale na temat: trenuję, pracuję i na nudę nie narzekam … czasami jest naprawdę ciężko pogodzić pracę z treningiem, ale da się i mam nadzieję, że chęci i siły mi nigdy na to nie braknie.
Zostaw komentarz