Aż łezka lekko w oku się kręci kiedy myślę jak to wszystko szybko minęło… Dla mnie starty w tym roku rozpoczęły się w styczniu i to było naprawdę intensywne 10 miesięcy 🙂

 

Przez cały sezon na bieżąco pisałam o tym co się dzieje, co słychać, gdzie startuję, więc dziś jeszcze krótko podsumuję to co się działo.
Zacznę od tego, że dla mnie jedną z najważniejszych rzeczy było to, że po raz kolejny udało się przy okazji biegania poznawać nowych ludzi i odwiedzać nowe zakątki Europy (może w przyszłym roku warto byłoby poszukać czegoś dalej:)?)
Te starty w różnych miejscach to nie tylko zawody, ale to także organizacja wyjazdu, logistyka, przygotowanie się na coś nowego, nieznanego – uwielbiam całą tą otoczkę i to życie w ciągłym biegu 🙂 Oczywiście zdarzyły się odwołane samoloty, i inne przygody, ale to chyba raz na jakiś czas nieuniknione 🙂
Jeśli miałabym powiedzieć co było dla mnie najważniejsze ze sportowego punktu widzenia to przede wszystkim 4 miejsce na Mistrzostwach Świata w Skyunningu. Po tym starcie wiem, że zrobiłam spory progres sportowy i mogę ciągle piąć się górę. Ważny dla mnie był również Półmaraton na DFBG, gdzie pobiłam rekord trasy i wtedy dostałam dość mocnego „kopa” motywacyjnego, że potrafię biegać szybko. Do bardzo dobrych wystąpień zaliczam też norweską Strandę gdzie zajęłam 2 miejsce dobiegając na metę przed Fanny, która należy do reprezentacji Szwecji zarówno w biegach jak i skitourach. Reszta startów też była super, ale te trzy to moje „top”.
Gdybym miała powiedzieć co było moją największą przygodą i który bieg w szczególności zostanie zapamiętany przeze mnie to byłaby to Monte Rosa Skymarathon, gdzie biegłam w parze z Katie i wbiegałyśmy na wysokość 4555 mnpm. Jeśli miałabym wskazać najtrudniejszy bieg dla mnie to byłoby to Orobie UltraTrail gdzie wysoka temperatura dała mi mocno w kość.
Przez cały ten rok spotykałam na swoje drodze dużo wspaniałych ludzi, którzy kibicowali, wspierali, motywowali za co wszystkim dziękuję! W tym miejscu należą się specjalne podziękowania Alicji Kierzkowskiej za nieustanną pomoc fizjo. Ten sezon przebiegałam bez większych kontuzji, a kiedy cokolwiek czułam, że mogło być nie tak wykonywałam tel do Ali i zawsze mnie ratowała, nie dopuszczając do większych kontuzji. Ala – jesteś the best fizjo jak dla mnie 🙂
W II połowie sezonu rozpoczęłam również współpracę z ekipą Forma na szczyt – tutaj osobny post by się przydał, ale Karol, Nina i Marta czuwają nade mną zarówno jeśli chodzi o sam trening jak i moją dietę!!! (zaczęłam gotować! – jak ktoś mnie lepiej zna to wie, że potrafię wodę przypalić 😉 A tu proszę… nawet to polubiłam 🙂
Oczywiście nie byłoby tego wszystkiego gdyby nie wsparcie moich sponsorów którym bardzo dziękuję za wspólny rok pracy: Salomon, Suunto, Hotel Prezdent, Moja Krynica, AMC Petzl, Salco, EuroMiwent, Cechini Muszyna.
W tym roku energii dodawały mi żele Dash Radę, i jak widać dawałam radę 🙂 Dziękuję Wam ślicznie za wszystkie wspaniałe żele – próbowałam policzyć, ile ich zjadłam, ale jednak nie jestem w stanie 😉 Bądź co bądź działały super 🙂
Pewnie o czymś co chciałam przekazać zapomniałam, więc napiszę jeszcze jednego posta o podsumowaniu jak sobie przypomnę.
Tymczasem zabieram się za regenerację, bo od listopada trzeba będzie myśleć o tym co w 2019 😉