Kalandarzowa zima zawitała kilka dni temu, więc nie pozostało nic innego jak wybrać się w Tatry i rozpocząć oficjalnie sezon zimowy w Tatrach.

Oczywiście, było tak jak miało być:
– śnieg – miał być … było brodzenie w śniegu po kolana, a czasem po pupę,
– wiatr – miał być …. głowy urywało
– mróz – miał być … noski przy -16 st poodmrażało
– zmęczenie – miało być … czy to łażenie po górach musi męczyć bardziej niż bieganie???,
– przygody – miały być… rozwalony rak, i wycieczka w jednym chyba wystarczy jak na początek sezonu,
– Krywań – miał być zdobyty … wszyscy „wyleźli”

i najważniejsze… ”sweetfocia” na szczycie, miała być i …..

Krótko podsumowując:
Jak to najczęściej bywa wypadzik był bardzo udany. W skład ekipy atakującej szczyt wchodziła celebtytka w świecie SlackLin’u – Basia, kierownik wyprawy, który zawsze kłamie – Kamil, zdobywca nowych doświadczeń górskich – Ania i ja czyli ta co idzie w góry, bo taki ma kaprys 😉