Po biegu w Krynicy szybko stwierdziłam, że jeśli chce nadal trenować i startować w zawodach, gdzie niezbędne jest użycie światła muszę zaopatrzyć się w nowy sprzęt.
W Krynicy, bardzo pomogło mi wykorzystywanie „światełek” innych i fakt, że znam tamtejsze szlaki jak własną kieszeń (jestem kryniczanką)… gdyby nie to zapewne nie byłoby tak łatwo, ale zaczęły się też jesienne treningi – już nie było innych biegaczy z dodatkowymi światłami i zaczęły się tym samym problemy.
Po przeglądnięciu dostępnych produktów na rynku mój wybór padł na czołówkę FENIX HL50 i już na początku napiszę, że jestem z niej bardzo zadowolona!
Czołówka przede wszystkim jest bardzo malutka i lekka (57 g bez baterii), a jej dodatkowymi zaletami jest wodoszczelność i odporność na upadki z wys. 1 m. Co w moim przypadku i myślę, że dla innych biegaczy jest bardzo ważne – w końcu nie zawsze biegamy przy idealnej pogodzie!
Tryby świecenia czołówki:
- 365 lumenów/285 lumenów (tryb turbo)*
- 170 lumenów (3 godziny)/150 lumenów (2 godziny)*
- 60 lumenów (9,45 godziny)/55 lumenów (6,20 godziny)*
- 4 lumeny (150 godzin)/3 lumeny (110 godzin)*
* -przy zastosowaniu baterii AA
Na początku miałam wrażenie, że ta czołówka mi nie leży, ale była to tylko kwestia przebiegnięcia kilku kilometrów i już się przyzwyczaiłam do elementu łączącego czołówkę z głową. W porównaniu z moją starą czołówką Petzla ta ma inny system zmieniający kąt nachylenia światła, z którym początkowo miałam problem, ale jak się później okazało była to tylko kwestia czasu i w tym momencie uważam, że jest on bardzo wygodny. System przełączania światła w różne tryby jest z boku czołówki i nie ma najmniejszych problemów z użytkowaniem i jest o wiele wygodniejszy i lepiej działa, niż w innych czołówkach np. w Petzl tikka.
Oczywiście wybierając ten produkt jak dla mnie dużą zaletą była również odporność na niskie temperatury i jak na razie działa bez zarzutów. Udało mi się już rozpocząć sezon narciarsko – ski-tourowy gdzie akurat była okazja skorzystać z czołówki i mnie nie zawiodła!
Biegałam z nią przy -10 st po tatrzańskich ścieżkach, gdzie również czołówka działała bez zarzutów.
Fantastycznie sprawdza się również gumka, która bardzo dobrze trzyma i się nie ześlizguje nawet w trakcie szybkich zbiegów po kamienistych szlakach.
Zaletą tej czołówki jest również dodatkowy zapas uszczelek – o-ringów, które znajdują się w komplecie.
Jedyny problem jaki miałam to w instrukcji nie było podane jak wyciągnąć lampkę z elementu mocującego, aby służyła jako latarka. Czynność okazała się bardzo prostu: należy ją delikatnie wyciągnąć z obręczy, ale początkowo się bałam, że coś uszkodzę.
Minusem może być brak blokady, dzięki której moglibyśmy mieć pewność, że czołówka nie włączy się w trakcie transporty, ale patrząc na to, że jest to jedna z bardziej uniwersalnych czołówek, myślę, że to można „przeboleć”.
Podsumowując: czołówka doskonała dla biegaczy zarówno górskich, terenowych jak również miejskich. Idealna dla tych, którym zależy również na używaniu jej kiedy pada deszcz.
Dodatkowa zaleta: może posłużyć jako zwykła latareczka 🙂
Gorąco polecam!!!
Zostaw komentarz