Często pytacie mnie o różnego rodzaju sprzęt, w szczególności o plecaki do biegania oraz o buty.
Jak zapewne zauważyliście w większości używam sprzętu Salomona. Poniżej kilka informacji o butach, które trafiły do tej pory na moje nogi. To co znajdziecie poniżej to jest moja subiektywna ocena i nie każdy musi się z nią zgadzać, nie mniej jednak pytając mnie o wskazówki i o moje doświadczenie z danym modelem buta usłyszycie to co poniżej.
Zacznę od tego, że jestem zwolennikiem w większości butów bez gore-texu, ale oczywiście zdarzają się odstępstwa od reguły, o czym poniżej. Biegam po górach dopiero od 2 lat więc zapewne inni mogą się podzielić zdecydowanie większym doświadczeniem, nie mniej jednak tak jak napisałam już na wstępnie: poniższe opinie są moimi opiniami, na podstawie przebiegniętych kilometrów.
Nie opisuję technologii, jakie poszczególne buty mają itp. Te kilka słów dotyczy tego jakie buty, wykorzystuję w różnych warunkach.
Zacznę od najbardziej kultowego buta, czyli od Salomona Speedcrossa 3 W.
Używam wersji podstawowej, czyli tej bez gore texu i bez ClimaShildu.
W tamtym roku, były to najczęściej używane przeze mnie buty do biegania w terenie i byłam nimi zachwycona. Sprawdzały się wszędzie, są lekkie i wygodne. Buty te wybiera większość biegaczy górskich i z tym się zgodzę- jeśli miałabym kupić jedną parę butów w teren to kupiłabym właśnie Speedcrossy.
W czasem zawitało do mojej szafy z butami biegowymi kilka nowych modeli, dlatego też spedcrossy są aktualnie używane przeze mnie dokładnie z ich przeznaczeniem, czyli na błoto i mokry teren. Idealnie się sprawdziły w tym roku w trakcie IV Półmaratonu Forresta w Limanowej, gdzie cały czas lało i teren był bardzo śliski i miękki.
Kolejnymi butami jakie lubię zakładać na nogi do Salomon Sense Pro. Jak dla mnie najbardziej uniwersalny but. Zdarza mi się w nim iść na trening w mieście, ale zawitały też nie raz już w Tatrach jeśli podłoże było suche. Kiedy gdzieś wyjeżdżam i nie wiem czy pójdę na trening „na asfalt”, czy pójdę gdzieś „w teren” zabieram ze sobą Sensy Pro.Na początku nie mogłam się do nich przyzwyczaić, ze względu na to, że buty te są skierowane na naturalne bieganie, mają mała amortyzację, ale z czasem stały się lubianym przeze mnie obuwiem biegowym. Na błocie w terenie ślizgają się troszkę ze względu na mało agresywny bieżnik.
Wszystkie te buty oczywiście zaopatrzone są w quicklacy (szybkie sznurówki) i antybakreryjną i antygrzybiczną wkładkę ortholite.
Buty miejskie:
Salomon X-Screm 3d to fajny bucik miejski, lekki, zwinny, dobrze się w nim trenuje, ma dużą amortyzację, jest wytrzymały. Używam również wersji z gore texem, która dobrze oddycha w porównaniu z innymi butami GTX. W tym bucie użyto nowego Gore Extended Comfort Footwear – (Technologia Gore-Tex® Extended Comfort Footwear gwarantuje doskonałą ochronę przed wodą i wilgocią, zwiększa też komfort użytkowania)
Obuwie z serii s-lab, które udało mi się przetestować:
– Ultra 3 – lekkie, startów, trzema się w nich nauczyć biegać, na początku miałam z tym problemu. Te buty preferuje na biegi krótkie, tj. 30-40 km, ale to moje odczucia, inni używają ich też na dłuższe dystanse,
– S-lab Wings – zakochałam się w tych butach, po tym jak przebiegłam w nich Grań Tatr. Duza amortyzacja i świetnie trzymają się podłoża (skały)
– na miasto czasem ubieram też S-lab Running – są idealne, lekkie, bardzo zwinne, i mega szybkie buty. Uwielbiam też w nich chodzić po mieści w upalne dni 😉
Zostaw komentarz