Na ostatniej wycieczce zostały wzięte pod włos skarpetki wodoodporne Dexshell Ultra Flex.

Do tej pory używałam zawsze zwykłych sportowych skarpetek, z założeniem, że jak biegam to przecież nawet jak mam przemoczoną stopę to tego nie czuję, bo się ruszam i jest mi ciepło, a jak kończę trening to po prostu szybko się przebieram.
Zachęcona do spróbowania skarpetek wodoodpornych wzięłam je na testy, czyli na ponad 3 godzinną wycieczkę biegową w deszczowy jesienny dzień, temperatura na zewnątrz ok 7-8 stopni.
Ubierając skarpetki już pierwsze wrażenie było mega pozytywne, że są przyjemne w dotyku, fajnie leżą i są dobrze dopasowane, oczywiście nie uciskają aż tak kostki jak skarpetki sportowe, ale i tak oceniam na plus.
Ogólnie byłam pod dużym wrażeniem, bo przez prawie całą wycieczkę miałam suchą stopę, co mnie mocno zdziwiło, czyli zarówno oddychalność jak i wodoszczelność się sprawdziły. Dość szybko marzną mi ręce i stopy, a w tej skarpetce cały czas utrzymywał mi się komfort cieplny więc też całe moje ciało nie czuło wychłodzenia. Kolejny plus.
Moja wycieczka biegowa trwała ponad 3 godziny i faktycznie pod koniec zaczęłam czuć, że mam lekko mokrą stopę, ale na prawdę przez cały czas lało i zarówno stopy jak i cała reszta miała prawo zacząć przemakać, ale nie traciłam ciepła co było dość ważne.
Jedyny mały minus: ubrałam dość wąskie buty, a skarpety są dość „mięsiste” i po wycieczce czułam, że moje palce są lekko zgniecione, bo cały czas mnie uciskało. Myślę, że przy jakimś szerszym bucie byłoby wszystko ok.
Podsumowując: wrażenie pozytywne, wodoszczelność i oddychalność ok, myślę, że przy niższych temperaturach kiedy stopa by się nie pociła byłoby jeszcze lepiej.
Na zimę na pewno się z nimi mocniej zaprzyjaźnie, bo nie jestem fanką butów biegowych z gore-texem, a z kolei te skarpetki fajnie uzupełniają biegowego buta bez membrany.