Ostatnie dwa weekendy udało się spędzić częściowo w Tatrach SKI TOUROWO, częściowo biegowo (ale to tym razem pomijam, bo o bieganiu będzie jeszcze sporo w tym roku). To był czas prawdziwej babskiej freeriderki 😉

Zacne grono 3 uroczych i pełnych wdzięku Pań postanowiło wziąć sprawy w swoje ręcę i wyruszyć w góry celem zrobienia ładnych zdjęć, które później oczywiście później trafiają na „fajsika”. Żeby nie było, że tylko zdjęcia im w głowie, podniosły sobie poziom trudności i w te góry poszły na ski-tourach. Na szczęście pogoda była idealna, zero chmur, tylko słońce i słońce, więc cel numer jeden został szybko i sprawnie wykonany 😉 Jak już zdjęcia zostały zrobione te jakże dzielne i wspaniałe damy przystąpiły do „prawdziwej roboty”.

Freeriderka numer I:
Był Dzień Kobiet, idealna okazja, żeby zrobić coś fajnego. Nie do końca był plan, ale rodził się on z każdą minutą naszej wycieczki. W ostatecznej wersji zaliczyłyśmy najpierw wspaniały zjazd do Świstówki, a później zaczęła się ta „prawdziwa” freeriderka po „krzokach” 😉

Zdjęcia z tej freeriderki I znajdziecie poniżej, a tutaj track do wycieczki, dla tych którzy chcieliby spróbować podążać naszym śladem:


(kliknij aby pobrać GPS)

Freeriderka numer II:
Tydzień po dniu kobiet, właściwie to tak jakby był dzień kobiet, wiec to też trzeba w jakiś sposób uczcić 😉 Tym razem podeszłyśmy ambitnie do zadania i postanowiłyśmy „walnąć” troszkę kilometrów (przecież nie ma nic piękniejszego jak możliwość plotkowania w trakcie przejścia 8 kilometrową Dolina Chochołowską!)

Pod schroniskiem oczywiście kawka, szarlotka itd czyli celowe uzupełnienie kalorii i nabranie sił przed dalszą częścią wycieczki, która prowadziła nas na Grzesia.

Ale co ja Wam będę pisała jak było po tym jak juź wdrapałyśmy się na Grzesia …. zobaczcie sami w galerii 🙂

Zdjęcia z tej freeriderki II znajdziecie poniżej, a tutaj track do wycieczki, dla tych którzy chcieliby spróbować podążać naszym śladem:


(kliknij aby pobrać GPS)

Z takich moich mądrości życiowych to tym razem narodziła mi się coś takiego:

nie ważne gdzie, nie ważne czy zrobisz zjazd mega trudnym żlebem, itp… to wszystko jest nie ważne….ale za to ważne, jest żeby można było spędzać takie wspaniałe chwile śmiejąc się, plotkując o różowych czapkach, spódniczkach i korzystać z każdej wolnej chwili 🙂

Jakby ktoś pytał kto brał udział we freeriderce to byłam tam: ja, Magda Z. i nasza słowacka przyjaciółeczka Jana 🙂 Po prostu EKIPA NICZEGO SOBIE!